Wyprawa Bałkany BezAsfaltu – dwa miesiące w raju i piekle

Wyprawa Bałkany BezAsfaltu – dwa miesiące w raju i piekle

Bałkany w tym roku były inne niż zwykle. Susza, pożary i upał dochodzący do 40°C sprawiły, że podróż przez Bułgarię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę oraz Albanię stała się nie tylko przygodą, ale i sprawdzianem wytrzymałości. Nasza Toyota Hilux, z namiotem dachowym James Baroud, bagażnikiem Front Runner Slimsport, markizą James Baroud i hardtopem Bushtech, była naszym drugim domem – miejscem, w którym szukaliśmy wytchnienia po każdym dniu spędzonym na bezdrożach.

Bułgaria – górskie wytchnienie na początek

Podróż zaczęliśmy w Bułgarii. Góry Rodopy i Riła przywitały nas chłodniejszymi nocami i porankami pełnymi mgieł. Wystarczyło otworzyć okno namiotu James Baroud, by zobaczyć pierwsze promienie słońca rozlewające się nad dolinami.
Sprzęt przewożony w hardtopie Bushtech był zawsze pod ręką – uporządkowany i łatwo dostępny, dzięki czemu rozstawienie obozu zajmowało tylko kilka chwil.

Czarnogóra – pomiędzy górami a ogniem

Czarnogóra jak zawsze zachwycała serpentynami Durmitoru i błękitem Adriatyku. Tym razem jednak w dolinach unosił się dym, a zapach spalenizny towarzyszył nam przez wiele dni.
Wieczorne biwaki wyglądały podobnie – rozkładaliśmy markizę James Baroud, ktoś odpalał palnik Coleman, a na stoliku wysuniętym spod bagażnika Front Runner Slimsport lądowały kubki z kawą i talerze z kolacją. To był nasz codzienny rytuał – proste chwile, które w surowych górach smakowały najlepiej. A w hardtopie Bushtech mieściło się wszystko to, co w takich momentach było potrzebne – od kuchennego wyposażenia po zapasy jedzenia.

Bośnia i Hercegowina – żar i pokora

Bośnia i Hercegowina przywitała nas upałem, jakiego dawno nie doświadczyliśmy. Drogi rozgrzane do czerwoności, powietrze ciężkie i duszne, a cienia jak na lekarstwo. W takich warunkach każdy postój w cieniu markizy znaczył więcej niż wszystko inne.
Wieczorem, kiedy kurz opadał, a powietrze robiło się choć trochę lżejsze, wyciągaliśmy z Bushtecha krzesła, sprzęt kuchenny i w kilka minut budowaliśmy obozowe centrum dowodzenia. Te proste wieczory, z rozmowami i planowaniem dalszej drogi, były bezcenne.

Albania – sucho jak nigdy wcześniej

Na końcu dotarliśmy do Albanii. Kraj, który zwykle wita nas rwącymi potokami i przeprawami przez rzeki, tym razem był zupełnie inny. Większość koryt była całkowicie wyschnięta, a w górach widać było skutki pożarów. W Parku Lurë widzieliśmy czynne ogniska – ogień, który szedł przez lasy na naszych oczach.
Temperatura sięgała 40°C i więcej. Wieczorem, gdy żar wreszcie trochę ustępował, rozłożenie namiotu James Baroud zajmowało trzydzieści sekund i mieliśmy gotowe, przewiewne miejsce do spania. Rano minuta czy dwie i był znów złożony i gotowy do drogi, a z Bushtecha w kilka chwil wyciągaliśmy to, co potrzebne na dalszy etap wyprawy.


Dwa miesiące w drodze

Ta wyprawa była inna niż wszystkie. Susza, ogień i upał sprawiły, że każdy dzień był próbą charakteru – ale też uczyły nas pokory i doceniania prostych rzeczy.
Nasza Toyota Hilux, z namiotem dachowym James Baroud, bagażnikiem Front Runner Slimsport, markizą James Baroud i hardtopem Bushtech, była przez ten czas naszym drugim domem. To dzięki temu zestawowi mogliśmy odpocząć, przygotować posiłek, schować bezpiecznie cały sprzęt i wieczorami znaleźć chwilę spokoju w świecie, który momentami wydawał się płonąć.

Bałkany znowu pokazały, że są piękne, surowe i nieprzewidywalne. I to właśnie za to je kochamy. A może raczej – takie podróże BezAsfaltu kochamy. ❤️

Facebook
Twitter
LinkedIn

Bezasfaltu4x4

Od lat zajmujemy się szeroko pojętym offroadem i outdoorem. Braliśmy udział w wielu ciekawych, czasem ekstremalnych projektach. Dzięki tysiącom kilometrów przejechanych po bezdrożach kilku kontynentów zdobyliśmy doświadczenie, którym chętnie dzielimy się z naszymi klientami.

Wyszukiwarka

Zobacz również